Tam
Będę się witał z zaświatem
i już niebawem z Wami.
Jeśli macie tam chatę,
sad z rajskimi jabłkami,
kawałek rajskiej roli,
rajski mały ogródek,
ptaków rajskich do woli,
z pieskiem w środku psią budę,
Może i rajskie kurki,
i mleczną bożą krówkę…
Przyjmijcie mnie proszę, do siebie
Bym sam się
nie błąkał w Niebie
Gdybyście jeszcze mieli
kawałek lasu z Nieba
szybciej, z tego co ziemskie,
łatwiej bym się wygrzebał
Janusz Andrzejczak
wrzesień 2022
_____________________________
Wiersz Janusza Andrzejczaka publikuję nie tylko dlatego, że jest piękny, radosny i śpiewny jak piosenka pasterza o zmierzchu. Wraca właśnie szczęśliwy do domu – do Domu! – po całym pracowitym dniu spędzonym na pastwisku. Na Pastwisku ziemskim. A takich piosenek pasterza – który także sam jest owcą, ukochaną owieczką Pasterza ziemskiej trzody – jest bardzo niewiele. Dziś zwłaszcza – jak na lekarstwo. A przecież rzecz tak radosna, gdy mowa jest o wieczności, może być w istocie lekarstwem.
Także dlatego publikuję ten wiersz w przeddzień Wszystkich Świętych, gdy nasze myśli krążą wokół bliskich, których pożegnaliśmy przed laty lub może całkiem niedawno, bowiem obcujemy nieuchronnie, z racji toczącej się na naszych oczach okrutnej wojny, z obrazami śmierci i umierania, które są całkowitym zaprzeczeniem tej wizji.
Tak dalece, że ogarnia nas dreszcz przerażenia. Przerażenia nie tylko bestialstwem i okrucieństwem Rosjan wobec ukraińskich żołnierzy i cywilów oraz pogardzaniem przez nich życiem nawet własnych żołnierzy. Przede wszystkim tym, że śmierć drugiego człowieka traktowana jest we wszechobecnych informacjach i obrazach, jak rodzaj usuwania odpadów. Masowe śmierci podczas wojny, która toczy się tuż za naszą granicą, nie przywołują już modlitwy, a nawet żalu, współczucia. Liczą się cyfry. Ilość zabitych ciał. Wobec tego faktu trzeba pomyśleć, czy nie poddaliśmy się całkiem tyranii zgiełku informacyjnego, który tak sprawnie przelicza uśmierconych ludzi na “sukcesy”, “udane operacje”, “likwidacje”, “straty”, “porażki”.
Mało kto pamięta, że człowiek, to ciało i dusza nieśmiertelna. Mało kogo obchodzi los dusz.
Janusz Andrzejczak nie daje się temu odurzającemu, zatruwającemu niczym średniowieczna zaraza, “złemu powietrzu”.
Kiedy poeci nie boją się pisać o ludzkiej duszy, o świecie duchowym, o pięknie i dobru nieprzemijającym, powraca nadzieja. Najbardziej upragniony w niej jest wątek nawrócenia. Całkowitego zwrócenia się ku Bogu. I pamięć, że Bóg jest nie tylko miłosierny, ale i sprawiedliwy – sprawiedliwy w sposób doskonały. Rozdziela nagrody i kary.
Wojny na świecie to przypominanie wszystkim o nieuchronnym końcu doczesnej egzystencji, to naglące wezwanie do nawrócenia. Nawrócenie to dzieło łaski z wysoka.
“Rosja się nawróci i zapanuje pokój” – nie powiedział tego żaden wieszcz, ani filozofujący analityk polityczny, ani bezpośredni sprawozdawca z frontu i znakomity znawca zagadnień rosyjskich, tylko Matka Boska. To obietnica Jej Serca. A wszystkie Jej obietnice się spełniają.
Jest coś, co należy także do nas, póki jesteśmy wciąż na Pastwisku. Modlitwa za umierających. Także tych na polu bitwy, w okopach, piwnicach i schronach, we wrakach spalonych czołgów. Modlitwa za dusze ludzkie, by nie znalazły się w otchłani piekielnej umierając nagłą śmiercią.
Niechaj Wszyscy Święci mają nas w opiece, byśmy w tej atmosferze banalizowania ludzkiej śmierci nie skarleli, nie stwardnieli na suchą skorupę. Nie zatracili własnej duszy. Nie pobłądzili w naszej drodze do Nieba.
31 października 2022
Krajobraz z trzodą – mal. Constant Troyon
________________________________________