Post

Posted on 27 października 2021 by Ewa Polak-Pałkiewicz in Ona zmiażdży głowę węża

 

Najpierw wzbiera słodka gorycz

piątkowego postu

którego prawdziwy smak i zapach

zachował się już tylko

w dawnych tercjarskich brewiarzach

 

można zagłębić się więc w wyobrażeniu liści

których jesienna ofiara życia stanowi

akceptowalną przenośnię przemijania

owej delikatnej jak eutanazja zgody na śmierć

 

w końcu jednak narastający głód

podejmuje kontratak

w odległych trzewiach organizuje masowy protest

łagodne dotąd pulsowanie krwi w skroniach

przemienia się w rwącą rzekę rozpaczy

serce wali jak młot żądając zmiany planów

a bruzdy pychy spowalniają marsz do kresu dnia

 

po drodze mijam jeszcze Szymona z Cyreny

który, podobnie jak ja, nie wie, że zbawienny pokarm czeka

na szczycie Golgoty

 

Wojciech Miotke
Październik 2021

 

 

Adam Chmielowski – Opuszczona plebania

 

_____________

 

 

 

 

 

Możliwość komentowania jest wyłączona.