Najdziwniejszy z dyktatorów. Jak umierał Romuald Traugutt (część II)
Czy powstanie naprawdę musiało wybuchnąć? Jak patrzy na to wybitny XX-wieczny historyk — dziś, po latach trwania komunistycznej cenzury, bardziej znany na emigracji niż w Polsce — prof. Oskar Halecki?
…program autonomii [Aleksandra Wielopolskiego, który stanął na czele rządu Królestwa Polskiego w 1862 roku — EPP] utrwalał zależność od Rosji i zdawał się porzucać wszelką nadzieję odzyskania niepodległości. Toteż Wielopolski pozostał odosobniony. Nawet konserwatywni «biali», ze swoim powszechnie szanowanym przywódcą hr. Andrzejem Zamoyskim, nie solidaryzowali się bynajmniej z margrabią (…) zerwał [bowiem] z wiekowymi tradycjami szlachty polskiej miłującej wolność, a jednocześnie głęboko przywiązanej do idei narodowej1.
Bezpośrednią przyczyną rozpoczęcia powstania była zarządzenie przez Wielopolskiego branki, dotyczącej wskazanej przez policję młodzieży. Rekruci mieli przez 25 lat służyć w armii carskiej. Margrabia doskonale wiedział, że krwawe represje, które spotykają uczestników manifestacji patriotycznych — już od 1861 roku — doprowadzą prędzej czy później do ogólnonarodowego zrywu. I choć powstanie nie miało widoków powodzenia, „pamięć tego aktu rozpaczy jest święta dla każdego Polaka” — dodaje emigracyjny historyk (przypomnijmy, Polak z wyboru, po matce austriackiego pochodzenia).
Nawet «biali», którzy w duchu potępiali walkę przedsięwziętą w takich warunkach, przyłączyli się do niej przez patriotyzm. I, jak zawsze, Litwa powstała jednocześnie z etnograficzną Polską2.
Kto to zrozumie?
Europa ówczesna poprzestała na uczuciu konsternacji.
W jej oczach działania Polaków zawsze nosiły piętno nadmiaru uczuć, jakiegoś nieokiełznania. Niepokoiły. Zbyt wiele egzaltacji, zbyt wiele krwi. Za wysoka cena, by burzyć słodki sen i szarpać się z potęgą cara.
…los Polski — dodaje prof. Halecki — był w rzeczywistości przesądzony, gdy Francja, Anglia i Austria, z których interwencją wiązała ona swe nadzieje, poprzestawały na przesłaniu carowi, w czerwcu 1863 roku, not dyplomatycznych, wstawiających się za Polakami. Zyskali sobie oni raz jeszcze sympatię powszechną, w szczególności Napoleona III i Piusa IX…3
Skąd, my, dzisiejsi Polacy, znamy ten mrożący krew w żyłach chłód świata zachodniego, przeświadczonego o konieczności działań wyważonych i pragmatycznych? Dziś zresztą, działań całkowicie poddanych pod uzgodnienia rzekomo demokratycznych procedur, w istocie sprzecznych z jakąkolwiek moralnością, i zdeterminowanych ustaleniami niejawnych, ponadpaństwowych gremiów.
Teatralny spektakl owych „not dyplomatycznych”, wykalkulowanych na zimno półgestów, półsłów, lekkich skrzywień ust i wzruszenia ramion, gdy mowa o samotnej walce Polaków, towarzyszy nam od ponad dwustu lat.
Profesor Halecki pisząc swoją Historię Polski — przede wszystkim dla czytelnika zachodniego — zachęca go jednak, by nie poprzestawał na łatwych konstatacjach o szeregu ciężkich błędów politycznych, jakimi były wszystkie nasze walki orężne o niepodległość, zakończone klęską. Żeby mógł zrozumieć, czym w istocie były te nieprawdopodobne zrywy ducha polskiego, proponuje by rozpatrywał je w nawiązaniu do polskiej myśli owych czasów.
Uczony nie waha się stwierdzić, że powstania narodowe, ten wykwit romantycznej polityki Polski, stają się czymś oczywistym, gdy poznamy naszych narodowych poetów tej doby. Między bohaterami ich twórczości a losami ówczesnej Polski istnieje paralela. Polacy przystępując do powstania zdemaskowali kłamliwą ideę praworządności opartej o zmowę silniejszych i bardziej cynicznych, triumfującą w ówczesnej Europie. Tak jak robili to zawsze, manifestując czynnie swoje przywiązanie do wolności. W epoce powstań Polska raz jeszcze stała się
przedstawicielką idei wolności, która była kierowniczą zasadą jej dziejów, a której pozorna klęska, choć przejściowa, była dla niej boleśniejsza niż dla jakiegokolwiek narodu4.
Adam Mickiewicz nie jest — w oczach tego wybitnego historyka — twórcą jakiegoś niebezpiecznego bałwochwalstwa narodowego, jak określa go wielu ludzi, skrycie gardzących polskością opartą o katolicyzm. Przeciwnie, jeśli
wyłączymy z mesjanizmu polskiego przesadę, której sam Mickiewicz uległ pod wpływem wybryków mistycyzmu Towiańskiego, pozostanie jego istotna podstawa, którą można streścić w dwóch ideach, obydwu prawdziwych i wzniosłych: ofiary w znaczeniu chrześcijańskim i solidarności narodów5.
Podobnie uważał Zygmunt Krasiński, który włączał
przeznaczenie Polski do ogólnego planu Opatrzności, głęboko przeświadczony, że w harmonijnej całości tego planu każdy naród, jako narzędzie woli Bożej, ma do spełnienia własną misję dla dobra wszystkich innych6.
Profesor Halecki nie waha się przy tej okazji mówić o wyjątkowym powołaniu Polski. Powołaniu do tego, by była głosem upominającym się o zasady moralne w międzynarodowym życiu politycznym,
nie dlatego, że sama była bez zarzutu, jak głosili mesjaniści, ale ponieważ odpokutowała najstraszliwiej wszystkie poniesione winy.
Profesor uznaje, w tym kontekście, niezbędność powstań narodowych w naszej porozbiorowej historii, ponieważ stanowiły one
z całym ogromem cierpienia, przede wszystkim ekspiację, pełniejszą niż skutki rozbiorów (…), dobrowolną ofiarę okupującą długi szereg grzechów zaniedbania.
Wśród tych grzechów najbardziej wyróżnia się żałosny egoizm jednostek i „nie mniej szkodliwy egoizm klasowy”7.
Romuald Traugutt jako przywódca powstańczej Polski z wielkim realizmem traktował sprawę własności ziemskiej. Wiedział, że bez obrony własności nie da się obronić niepodległości. Zabiegał — w swoich odezwach do żołnierzy, w aktach prawnych, w projektach przyszłego ustroju społecznego — o poszanowanie także własności chłopskiej, którą osobiście im przyznawał dekretami uwłaszczeniowymi. I zapowiadał surowe kary, łącznie z karą śmierci, dla tych, którzy te dekrety łamali (i np. zmuszali włościan do opłaty, odrabiania czynszu, okupu lub pańszczyzny).
W Odezwie do Wojska z 14 grudnia 1863 roku pisał:
Święte prawa rodziny i własności codziennie deptane są przez wrogów z właściwą im bezczelnością i barbarzyństwem (…). Straż tych praw od napaści hord moskiewskich Ojczyzna Wam, Żołnierze Polscy, powierza (…) Pamiętajcie również, że szczęście ludu naszego jest węgielnym kamieniem przyszłości Ojczyzny. Stójcież wiernie na straży tych praw, które Rząd Narodowy nadal ludowi Polskiemu, a kto je czymkolwiek gwałcić ośmieli się, za wroga Ojczyzny nich poczytanym będzie.
W Instrukcji dla Wojska z 18 grudnia tego samego roku, dodawał:
Pamiętajcie (…), że powstanie bez ludu jest tylko wojskową demonstracją w większych lub mniejszych rozmiarach, z ludem dopiero zgnieść wroga możemy, nie troszcząc się o żadną interwencję, bez której oby Bóg miłosierny pozwolił się nam obejść.
Miał niezłomne przekonanie, że powstańcy nie walczą tylko o sprawę polską. Jego osobiste zaangażowanie w walkę zbrojną, w kierowanie rządem i jego ocena wielkości ofiar poniesionych przez naród, wyklucza jakikolwiek partykularyzm.
Jesteśmy przekonani — pisał po francusku w Odezwie do narodu angielskiego — że Europa dotąd nie będzie mieć zapewnionego spokoju ni trwałego postępu, dopóki ohydna zbrodnia rozbioru naszej Ojczyzny nie utworzy rdzenia polityki europejskiej. (…) Pozostawiamy światu pamięć o narodzie, który poświęcił się dla swoich obowiązków i dla sprawy cywilizacji.
W Odezwie do Rządów i Ludów Europy z 8 marca 1864 roku nie szczędził gorzkich słów Austrii za dwuznaczną postawę tego, oficjalnie tylko katolickiego, mocarstwa.
Esencja zgruchotanego przez krzyż poganizmu, owo divide et impera w całej swej ohydzie doskonale się przechowało aż dotąd w tradycji rządu austriackiego. Dla takiego rządu prawdziwa wolność człowieka, równość wszystkich przed prawem, stosunki międzynarodowe, oparte na braterstwie i miłości chrześcijańskiej muszą wydawać się mrzonkami, a ci którzy w nie wierzą, ludźmi co najmniej słabego umysłu i godnymi politowania; my zaś z pokorą i zupełną szczerością wyznajemy, że dla nas te mrzonki są głównym prawidłem i kardynalnym prawem tak w stosunkach jednostek jak i całych narodów między sobą. Dla nas «nie pożądaj cudzego; nie czyń drugiemu, czego nie chcesz aby tobie czyniono» jest główną podstawą wszystkich stosunków społecznych (…), bo my w swej prostocie nie umiemy pojąć, jakim sposobem to, co obowiązuje każdego w szczególności, nie ma w równej że sile obowiązywać ogółu całego. Austria uważa siebie za państwo przeważnie katolickie, a cesarz jej tytułuje się cesarzem apostolskim. Otóż wiadomo dobrze, że w św. Kościele katolickim głównym warunkiem odpuszczenia krzywdy bliźnim wyrządzonej jest restytucja. Jakiego bądź rodzaju krzywda dopełniona została, to bez najściślejszej restytucji pokrzywdzonemu nic tej winy nie zmaże, nic nie rozbroi Najwyższej Sprawiedliwości.
Nie z powodu nienawiści do kogokolwiek Polacy chwycili za broń.
Traugutt doskonale rozumiał, jakim nieszczęściem dla Rosjan jest despotyzm i pogaństwo samodzierżawia. Właśnie dlatego, że Polacy dogłębnie, jak żaden inny naród, zdawali sobie sprawę z tego nieszczęścia, trzeba było upomnieć się o prawa Boskie i ludzkie gwałcone także w sąsiednim narodzie.
Lud ten nieszczęsny — pisał Traugutt w tym samym dokumencie — systematycznie zbydlęcany przez rząd swój, który nadając powierzchowny polor, w rzeczywistości otacza go fałszem i w największej ciemnocie utrzymuje, żyjący życiem sztucznym kazionnym, nie pojmuje nawet strasznej degradacji. (… ) caryzm nie wahał się nawet użyć religii za narzędzie dla dopięcia swych celów. Pod panowaniem piotrowskiego caryzmu najświętsze obrządki i tajemnice wiary zostały sprofanowane i świętokradczo użyte do najohydniejszych rzeczy. Trybunał pokuty stał się magistraturą policyjną, a święty Sakrament spowiedzi jednym ze środków szpiegostwa i denuncjacji. (…) Tak straszny upadek moralny daje miarę tego, do czego caryzm doprowadził kilkadziesiąt milionów istot rozumnych, na obraz i podobieństwo Boże stworzonych.
My, Polacy, nie potrafimy zmienić skóry. Romuald Traugutt potwierdził tę prawdę swoim życiem i świętą śmiercią.
„Bóg miarkuje wiatr dla ubogiego” — jak pisał wódz powstania w Odezwie do Wojska.
* * *
Aresztowany w miesiącu Marcu r. 1864, w skutek zeznań wydobytych męczeństwami z uwięzionych osób, został osadzony wraz z całym prawie składem rządu narodowego w cytadeli, gdzie po kilku miesiącach więzienia, do niczego się przyznać nie chciał, nikogo nie wydał i stanowczością odpowiedzi zapierających wszystko, odsunął od członków komissyi śledczej wszelką myśl katowania go, która z taką gorliwością i barbarzyństwem wykonywaną była na wielu innych członkach organizacji8.
Sam będąc ofiarą zdrady, nigdy nikogo nie zdradził.
Egzekucja Romualda Traugutta nastąpiła 5 sierpnia 1864 roku na stokach cytadeli warszawskiej. Wraz z nim powieszono czterech członków Rządu Narodowego: Jana Jeziorańskiego, Rafała Krajewskiego, Józefa Toczyskiego i Romana Żulińskiego.
* * *
Z listu do żony Antoniny pisanego w celi śmierci 27 czerwca 1864 roku:
…żeś przy tym pamiętała i nigdy, mój Skarbie najdroższy, nie zapomniała, że cokolwiek Ojciec nasz Niebieski zsyła na nas, z zupełnym poddaniem i z synowską wdzięcznością przyjąć winniśmy, i że to wszystko nie jest skutkiem ślepego przypadku, ale wolą Bożą zrządzone, jest karą za grzechy nasze, a zarazem i prawdziwym dobrodziejstwem, gdyż wszystko co Stwórca czyni z nami, dla dobra naszego prawdziwego czyni. (…) Nie zapominajmy, moje Dziecię, że Bóg, chociaż o szczęściu naszym doczesnym pamięta, przede wszystkim ma na celu nasze szczęście wieczne, do którego nas stworzył i przeznaczył… Taką to jedynie pociechę przesyłam Ci, Najdroższa moja, gdyż ta tylko człowiekowi w największym nieszczęściu i strapieniu prawdziwą być może. Z tego samego źródła i ja czerpię moc i ochotę…
W tym pożegnalnym liście prosi ją, by osobiście wychowywała córki (z pierwszego małżeństwa: 10‑letnią Annę i 6‑letnią Aloizę — EPP), by mogły „wzrastać w łasce u Boga i u ludzi”. Chciałby, żeby
ich dusze i serca podobne twemu sercu i twej duszy były. Dobra i pożyteczna uczoność, naturalnie prawdziwa uczoność i gruntowna, a nie powierzchowna, ale ważniejsza nad to wszystko uczciwość.
Traugutt nie szczędzi nader praktycznych rad — zupełnie jakby wyjeżdżał właśnie w służbową podróż i musiał, jako ojciec i dobry gospodarz, zadbać o ład w swoim domu, udzielić ostatnich sugestii i wskazówek. Prosi, by Antonina wychowywała dziewczynki w poszanowaniu „poczciwości” i zdrowego rozsądku, a także w zamiłowaniu do porządku i czystości, co jego zdaniem
powinno być odbiciem porządku moralnego i czystości duszy.
Opisuje swój dzień w więzieniu. Oprócz modlitwy i rozmyślania czas poświęca na ręczną robotę:
Chcę koniecznie w chlebie wyrobić Twoją główkę. (… ) trafiłem na bardzo przyjemne zajęcie, bo w ten sposób Ciebie, mój Aniele, mam ciągle obecną w mej wyobraźni… Trzynastego czerwca obchodziłem dzień ślubu naszego, a zarazem dzień Twoich imienin. Pomodliłem się więcej jak zwykle, poleciłem Was Bogu i Matce Najświętszej, prosząc, aby Wam byli pociechą, nadzieją i pokrzepieniem. Rozmawiałbym z Tobą bez końca, ale muszę kończyć, dodam więc tylko jeszcze, że Cię kocham, o ile tylko to jest w mocy ludzkiej… Tyś zawsze lubiła, aby Ci to powtarzać, Najmilsza moja… jeszcze Cię raz przyciskam z dziatwą do serca mego. Twój mąż, Romuald Traugutt.
Spowiednik — był nim ojciec Łukasz, kapucyn — przekazał później w liście Antoninie, że skazaniec oświadczył mu, iż jest spokojny o dzieci,
kiedy je takiej żonie zostawiam, która kocha Pana Boga, bo się z Jego Świętą wolą umie zgodzić.
Przywieziono go na miejsce egzekucji w długim granatowym szynelu obszytym szeroką taśmą.
Ręce jego nie były skrępowane, jak zazwyczaj Rosjanie czynili to skazańcom.
Jak podkreślają naoczni świadkowie, był zupełnie spokojny. Zdawał się nie słyszeć wydawanych rozkazów i żadnych innych głosów. Na stokach cytadeli zebrał się tłum 30 tysięcy Polaków. Śpiewano pieśni religijne i głośno wznoszono modły. Żeby zagłuszyć ten nieprzytomny z boleści tłum, śpiewający Suplikację, Rosjanie rozkazali grać orkiestrze wojskowej. Romuald Traugutt cały czas pogrążony był w rozmowie z księdzem, który mu towarzyszył.
Gdy padło pytanie, który z pięciu skazanych, którzy stanęli pod szubienicami, jest Traugutt, on wyciągnął do góry obie ręce, w których trzymał krzyż i zawołał dziwnie donośnym głosem:
Jam jest Traugutt!
Przed stanięciem na drewnianych schodkach pod szubienicą złożył w ręce spowiednika ostatnią pamiątkę po żonie i dzieciach, ich fotografię z 1862 roku, umieszczoną w portfelowym etui, z którą nigdy się nie rozstawał.
Ostatnim gestem Naczelnika było ucałowania krzyża. Tuż przed egzekucją, po nałożeniu śmiertelnej koszuli, wzniósł oczy w niebo i złożył dłonie.
Takim go ujrzano po zdjęciu z jego twarzy przepaski, którą nakładano na oczy skazańcom.
Miał 38 lat.
Krzyż, który stanął na miejscu jego kaźni nazwany został przez warszawiaków „Traugutt”.
Dziś nie ma po nim żadnej pamiątki oprócz tego krzyża. Dwór w Szostakowie (powiat brzeski, niedaleko Grodna), w którym się urodził, został wraz z parkiem zniszczony w 1951 roku. Przed wojną znajdowało się tu muzeum Traugutta. W tym miejscu, na skraju wsi rośnie las. Na głazie, który oznacza fundamenty dworu, nie ma nawet śladu napisu, co mianowicie on upamiętnia.
Po straceniu Traugutta majątek w Ostrowiu przejęli Rosjanie. Las wycięto, ziemię rozparcelowano.
* * *
Cyprian Kamil Norwid poświęcił Powstaniu Styczniowemu — a szczególnie „Dyktatorowi” — jeszcze jeden (oprócz Pieśni od ziemi naszej) wstrząsający wiersz. Rzadko cytowany, bo chyba dziś niezbyt dogłębnie pojmowany. Więcej w nim rozumienia Polski — jej wiary, rozeznania, czym jest jej powołanie do duchowego przywództwa w Europie, i zarazem odczucia jej niezgłębionej samotności — niż w niejednym traktacie.
Do wroga
Pieśń
1
Ty! prawd-promienie wziąwszy za sztylety,
Śmiesz jeszcze mniemać, żeś wódz — żeś generał!
O! niewolniku — stój — cofaj bagnety —
Dopókiż będę za ciebie umierał?…2
Czyż myśli każdej — każdej myśli prawie
Uczyć cię trzeba ciągłymi ofiary:
Patriotyzmu — na bruku w Warszawie,
A Chrześcijaństwa — u krwawych wrót Fary?!…3
Czyż nigdy z siebie ty nic, własną siłą
Nie poczniesz nigdy: boś wszystko zabierał;
Cofnij się! — wołam — głucha lodu-bryło:
Dopókiż będę pod tobą umierał?…4
Toć groszem twoim tuczne pułkowniki
Własnych cię uczą mordować proroków;
A wy — nas — wodzić śmiecie — niewolniki!…
Nie widząc Boga-ręki u obłoków.5
Niechże wam szron raz rozstaje u powiek,
Niech roz-niewoli się ta ciemna góra;
Wrogi!… do nogi broń!…. kto jeszcze człowiek,
A bryłę-lodu na kosy!…. i hurraa!…
__________________________________
Powstanie styczniowe w liczbach:
- Brało w nim udział 100 tysięcy Polaków.
- Stoczono 1000 bitew.
- 10 tysięcy Polaków, uczestników powstania, zostało zmuszonych do emigracji.
- 40 tysięcy zesłano na Sybir.
__________________________________________