Moje niebo
Jeżeli inaczej,
to nie chcę,
kategorycznie odmawiam
Musi tam być paź żeglarz
choćby przedchwila żurawia
Muszą też być pokrzywy
i krzewy w ciernie, i oset
i wiatr na płotach tkliwy
wietrznym przejęty losem
Żebym mógł na kamieniu
zastygnąć sobie jaszczurką
by brzask był promienisty
jakby anielskie piórko
By były tam drogi
dukty, ścieżki, bezdroża
żeby wieczór zmierzchał
a horyzont zorzał
By obłoczyło się niebo
i żeby zachód mroczył
by gwiazd niedosiężna
myśl bezradniała
I oczy
By jedna zielona gałązka
na martwym kwitła drzewie
by było się szczęśliwym
że prawie nic się nie wie
Aby w drobinie lasu
najmniejsza moja cząstka
ja w tym okruchu – cały
jak cały ptak w poruszonych
przez siebie gałązkach
Abym mógł upaść przez korzeń
lub się na szyszce pośliznąć
aby ojczyzna mi lasem
A las, moją Ojczyzną
Janusz Andrzejczak
kwiecień 2023