Czym są te znaki
List Czytelnika
“Wydaje mi się, iż dowodem na to, że stoimy w obliczu niezwykłego, pod względem duchowym, zjawiska, jest reakcja na pandemię większości hierarchów Kościoła. Zamykanie na wyprzódki kościołów, restrykcje, dziwaczne i nad wyraz ochoczo aplikowane dyspensy, niegodne przyjmowanie Komunii świętej (bp Heiner Wilmer twierdzi nawet, że katolicy są zbyt przywiązani do Eucharystii…). Wszystkie te działania przypominają przysłowie, że “są leki gorsze od choroby”.
Tymczasem walka o powstrzymanie pandemii nie rozgrywa się w światowych laboratoriach. Powinna ona rozgrywać się w modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. Bóg stał się jednak dla wielu ludzi zakładnikiem przepisów sanitarnych. Jeśli dodamy do tego, jak niektórzy ludzie Kościoła rozumieją znaki, które rozpoznajemy wokół nas, ukaże się ogrom zdrady. Widziałem ostatnio procesję, w której biskupowi Bruno Forte (jednemu z największych modernistów) odpadła figura Chrystusa z krzyża, który niósł). *) A Papież siedzący jak sołtys przez Bogiem w Monstrancji?
Niebo stawia nam pod nos “czarną polewkę”, którą my bierzemy za zaproszenie do uczty niebieskiej i znak miłosierdzia. Z drugiej strony to jest właśnie owoc całej historii Kościoła po soborze. Bunt parafowany w dokumentach soborowych, opartych podobno o “hermeneutykę ciągłości”, właśnie domaga się fazy realizacji. (To jest też “zdrada” z mojego ostatniego wiersza, która domaga się realizacji “weksla”…).
Część hierarchów zrozumiała prawdopodobnie swój udział w tej zdradzie i próbuje zmniejszyć rozmiar pogłębiającego się rozkroku, ale zostają wezwani do szeregu. “Bóg nie karze nikogo!” Ta nowa obowiązująca wykładnia odbiera Kościołowi moc Prawdy, której jest depozytariuszem. Obowiązujący dziś ton to zaprzeczanie nauce o grzechu, który domaga się wynagrodzenia, oraz szyderstwo z narzędzi ratunku, którym są poddanie się opiece Niepokalanej, różaniec i nabożeństwa pokutne. Zatem pandemia nie tylko może się nie skończyć, ale dojdą być może nowe elementy: wojna i głód.
Jedyna nadzieja jest taka, że Bóg zechce przyjąć ofiarę ukrytą dusz wynagradzających lub też szczere nawrócenie całych narodów. Praprzyczyną tych zaburzeń w przyrodzie i pojawienia się koronawirusa (nie ma znaczenia czy w sposób naturalny, czy też wyprodukowanego w Chinach) jest odwrócenie się od Boga, najpierw w liturgii, a potem konsekwentnie w całej nauce teologii, w polityce, sztuce. Mój Boże, ileż ja ostatnio czytałem kpin z Matki Bożej, która powstrzymuje sprawiedliwą rękę Boga! A Papież, który nazwał „głupotą” próbę dogmatycznego nadania Jej tytułu “Współodkupicielki” być może odrzucił naprawdę ostatnią szansę ratunku.
Zdajemy sobie sprawę, że to co nas otacza ma charakter niespotykany. Ważne jednak, by zrozumieć to w kontekście nauczania Kościoła, jego historii oraz w kontekście tego, co mówi do nas Bóg poprzez Maryję. Także przez inne znaki. Ci, którzy potrafią to zrozumieć wiedzą, co mają czynić ze swoim życiem. Prawdę mówiąc, w zakresie oczekiwań ze strony Pana Boga, nie dzieje się dziś nic innego niż to, co zawsze, w całej historii. Bóg pyta nas, ludzi wierzących, czy jesteśmy w stanie położyć na szali wszystko: zdrowie, domy, marzenia, a nawet życie. Tym razem tylko okoliczności są gwałtowne i wynikają z niespotykanego poziomu ludzkich grzechów. Przelewa się czara Bożej sprawiedliwości i jedynym sposobem przywrócenia homeostazy jest nawrócenie i ekspiacja. Jedyne, co wyróżnia czasy współczesne jest zaprzeczenie tym faktom ze strony hierarchii Kościoła. Po soborze nastąpiła demobilizacja Kościoła, Ecclesia militans rozpuszczono do domów. Czerwień szat kardynalskich nie ma już przypominać o wezwaniu do męczeństwa, usunięto klęczniki, a „zbrojownie” konfesjonałów kryją w sobie (zwłaszcza na Zachodzie) tylko mopy.
Ten plan “odprężenia militarnego” nie tylko został wykorzystany przez szatana, ale jest w dużym stopniu jego dziełem (słynne widzenie papieża Leona XIII – czyli tzw. modlitwy leoniańskie po mszy recytowanej).
Można dziś powiedzieć o pewnym końcu reformy Kościoła, która w znaczeniu duchowym, niezrozumiałym dla soborowych optymistów, oznaczała tak naprawdę przygotowanie Mistycznego Ciała do drogi krzyżowej. I zdaje się, że hierarchowie Kościoła popełnili podobny błąd, co Żydzi dwa tysiące lat temu. Żydzi oczekiwali mesjasza który przywróci im panowanie i pozycję militarną, a biskupi i papieże doby soborowej oczekiwali światowego Kościoła, który pozwoli wypłynąć łodzi Kościoła na szerokie wody uznania przez świat. Papież Paweł VI oddał krzyż szefowi ONZ-tu, zniesiono koronację papieską, jego tiarę sprzedano na aukcji, a parę dni temu tytuły papieskie uznano za “historyczne”. Czy to nie jest obnażenie z szat Ciała Kościoła?
Jan XXIII rozpoczynając sobór odrzucił “proroków nieszczęścia”, Tajemnicę Fatimską wbrew zaleceniom Matki Bożej schowano do szuflady… Czyż to nie jest odrzucenie przestróg proroka Jeremiasza? I można by tak bez końca dokonywać porównań, które pełnią zarazem rolę znaków. A zaburzenia w przyrodzie? A ohyda spustoszenia? Procesjonalne wprowadzenie bożka (demona) Pachamamy do rzymskiego kościoła? Bazylika Świętego Piotra podświetlona (wydana na łup) postaciami dzikich bestii, piorun który uderzył po konklawe w dach bazyliki… Niebo krzyczy już do nas znakami. I ma Pani rację, nie pomogą światowe zaklęcia. Nie pomoże też ruch preppersów**) katolickich; zapasy wody święconej, oleju, zapałek, jedzenia. Bóg wzywa nas do nawrócenia, a nie skarlałej ucieczki do piwnic”.
Wojciech Miotke
14 kwietnia 2020
____
*) Figura Chrystusa spadła z krzyża, który abp Bruno Forte niósł w Wielki Piątek ulicami Chieti we Włoszech. Procesja wielkopiątkowa odbywała się w tym mieście każdego roku, począwszy od 842 roku (nawet gdy zakazali jej Niemcy podczas ostatniej wojny). W tym roku została odwołana. Abp Forte niósł samotnie krzyż z seminarium do katedry fotografowany przez dziennikarzy. Abp Forte znany jest m.in. z zaangażowania w opracowanie adhortacji Amoris laetita; jego zdaniem homoseksualizm przynosi Kościołowi “szczególną łaskę” (od red.).
**) Preppersi to ci, którzy starannie przygotowują się „na najgorsze”. Doskonalą sztukę przetrwania, są przygotowani na każdą katastrofę. Nie jest im obca sztuka polowania i uprawa ziemi. Starają się przygotować do życia bez korzystania z osiągnięć techniki i udogodnień cywilizacyjnych. Budują inne niż wszyscy domy i inaczej je wyposażają (od red.).