Czerwony płomień sosen
Wali w werble czarny dzięcioł
drozdów gwiżdżą instrumenty
wiją się słoje z pamięcią
dzień gaśnie, ledwie zaczęty.
Sieci pajęczej nici
zachód złocisty przyszył
chwila i już uchwyci
co cichsze jest od ciszy.
Gęstwieje mrok, dzień coraz rzadszy
las się kukułczy i grzywaczy
kto słuchał, słyszał. Kto patrzył
choćby wytężał, nie zobaczył.
Noc furkocze w podszycie
czarnym jak sadza kosem.
Pali się, w moim zeszycie,
czerwony płomień sosen.
Janusz Andrzejczak
maj 2022